Mała wieś w powiecie pohrebyszczeńskim, oddalona o 13 km od Pohrzebyszcz, na początku XX wieku uważana była za małe miasteczko.

Autobusy z Pohrebyszcz kursują rzadko, więc lepiej dojechać tam własnym samochodem. Z Pohrebyszcz prowadzi tu niezbyt dobra droga: kawałek bruku, potem asfalt.

Droga z Pogrebyszcz do Śpiczyńców. Foto autora

W Słowniku Geograficznym jest taka informacja o wsi: miasteczko nad rzeką Rosią, powiat berdyczowski. Ma 260 domów, 727 mieszkańców. Posiada cerkiew Pokrowską, drewnianą, wzniesioną w 1728 roku i kaplicę katolicką dekanatu berdyczowskiego, cukrownia. Główny zarząd dóbr hr. Sobańskich.

Wieś Spiczyńce należała do „majątków Pohrebyszczeńskich”, po podziale przeszła w ręce Sobańskich (Feliksa Ludwigowicza i Sofii-Dominiki). Ich córka Teresa wyszła za mąż za Henryka Tyszkiewicza, właściciela sąsiedniej Andruszówki, a Spiczyńce przeszły na nowożeńców.

W Spiczyńcach urodziło się kilka znanych osobistości, np. bracia Jędrzejewiczowie: Janusz i Wacław, Marko Sokołowski.

Janusz Jędrzejewicz – polski polityk, premier Polski w latach 1933-1934, bliski współpracownik Józefa Piłsudskiego, współautor tekstu Konstytucji RP z 1935 r.

Janusz Jędrzejewicz. Foto z Wikipedii

Wacław Jędrzejewicz był polskim działaczem politycznym i wojskowym, ministrem oświaty RP w latach 1934–1935.

Wacław Jędrzejewicz. Foto z Wikipedii.

Marko Sokołowski to ukraiński wirtuoz gitary polskiego pochodzenia. Choć nie ma udokumentowanych informacji, że urodził się w Spiczyńcach, ale tak uważała miejscowa krajoznawczyni Nastia Prysiażniuk i nauczyciel gry na gitarze w Litewskim Państwowym Konserwatorium Jurgis Rymkiawiczus. Marko od wczesnego dzieciństwa, wbrew woli rodziców, kupił sześciostrunową gitarę i opuścił dom, aby dołączyć do podróżujących Cyganów. Od nich wziął pierwsze znaczące lekcje gry na gitarze.

Informacja o Marku Sokołowskim w muzeum Krajoznawczym w Pohrebyszczach. Foto autora

W 1841 roku zadebiutował w Żytomierzu i po raz pierwszy z wielkim sukcesem wystąpił w Moskwie. Triumfalne występy w krajach Europy w latach 1863-68 przyniosły mu sławę jednego z największych mistrzów gitary. Nazywano go „Byronem gitary”.

Najciekawszą atrakcją Spiczyńców jest pałac Tyszkiewiczów. W sumie znajdowały się tu 2 pałace, niektórzy twierdzą, że 3. Zachował się tylko jeden, ostatni.

Pałac Tyszkiewiczów w Spiczyńcach. Foto autora

Pałac Pawła Sobańskiego spłonął przed 1880 rokiem. Z budynków z nim związanych pozostał budynek gospodarczy, który przetrwał do dziś. Stary pałac można zobaczyć jedynie na rysunkach Napoleona Ordy.

Nowoczesny pałac powstał z inicjatywy Henryka Tyszkiewicza.

Jest to jeden z 99 pałaców zbudowanych przez przedstawicieli szlacheckiego rodu Tyszkiewiczów na terenie Ukrainy, Białorusi, Litwy i Polski.

Pałac. Foto autora

Odbudowany w XIX wieku pałac wygląda jak mały francuski zamek renesansowy. Często nazywany jest „zamkiem francuskiej Loary”. Budynek jest dwukondygnacyjny, ceglany, prostokątny, z elewacjami bocznymi od elewacji głównej i parkowej.

Boczna część pałacu. Foto autora
Pałac z tyłu. Foto autora
Z tyłu pałacu. Foto autora

Dach mansardowy ozdobiony jest oknami i lukarnami (okrągłe otwory okienne obramowane sztukaterią), artystycznymi kratami z kutego żelaza.

Tablica pamiątkowa na pałacu. Foto autora

Według zachowanych wspomnień autorem projektu parku był nie kto inny jak mistrz wszystkich pięknych parków Podola i Wołynia, Dionizjusz Mikler, który gościł tu prawdopodobnie pod koniec XVIII wieku.

Boczna strona pałacu. Foto autora

W 1997 roku park wokół pałacu otrzymał status rezerwatu przyrody.

Oprócz pałacu w Spiczyńcach zachowało się ceglane ogrodzenie posiadłości, budynek kierownika gospodarstwa oraz zabudowania gospodarcze.

W pozostałych częściach wnętrz zachowała się sztukateria, szczególnie bogata w dawnym gabinecie gospodarza Henryka Tyszkiewicza. W narożnikach sufitu umieszczono heraldyczne orły z pochodniami.

Godło Tyszkiewiczów nad wejściem do gabinetu Henryka. Foto autora

Gabinet Tyszkiewicza z heraldycznymi orłami na suficie. Teraz muzeum “Ukraińska świetlica”.
Foto autora

Obecnie znajduje się tam sala-muzeum „Ukraińska Świetlica” z przedmiotami z mieszkań ukraińskich, których nasi przodkowie używali w gospodarstwie domowym.

Właśnie sufit z orłami. Foto autora
Sufit z orłami. Foto autora

Zachowały się ciekawe wspomnienia hrabiego Henryka Tyszkiewicza. Opublikował je w Polsce na łamach gazety „Słowo Polskie” w artykule „Opiekował się leczenie – hrabia Tyszkiewicz ze Szpiczyniec na Podolu” Augustyn Gromczewski, którego dziadek i babcia pracowali w majątku hrabiego w Spiczyńcach.

…Henryk Tyszkiewicz zaczynał dzień o czwartej rano, zawsze przed wyjściem z domu jadł śniadanie. Dbał o swoje zdrowie i tego samego wymagał od innych. Hrabia był naprawdę bogaty i zarabiał niemal na wszystkim – miał własną cukrownię, tysiące hektarów ziemi w powiecie, zajmując się hodowlą drobiu, pszczelarstwem, ogrodnictwem i hodowlą ryb. W Spiczyńcach istniał nawet warsztat ceramiczny. Robotnicy otrzymywali godziwą pensję. Hrabia znał osobiście każdego ze swoich pracowników i traktował go z szacunkiem, uznając to za swój priorytet. Pamięta się stosunki hrabiego z mieszkańcami – na przykład przed Bożym Narodzeniem Henryk Tyszkiewicz rozdawał każdemu dorosłemu mieszkańcowi po 25 rubli, a dzieciom po 5 rubli. Była to tradycja rodzinna Tyszkiewiczów. Ponadto co roku 1 września, przed rozpoczęciem roku szkolnego, hrabia kupował dla każdego ucznia komplet ubrań i butów jesienno-zimowych oraz ubrań na wiosnę i lato. Hrabia płacił za edukację dzieci swoich pracowników, a one wracały do ​​pracy w jego przedsiębiorstwach. Ponadto hrabia finansował szkoły kościelne, zarówno katolickie, jak i prawosławne. Ciekawostką jest również fakt, że młoda hrabina była matką chrzestną niemal co drugiego dziecka urodzonego w Spiczyńcach…

Pałac. Foto autora

Ostatnim właścicielem pałacu był syn Henryka Józef. Hrabia Józef został zamordowany przez Niemców w 1944 roku w Warszawie. Pozostawił po sobie dwóch synów – Henryka i Krzysztofa. A teraz najciekawsze jest to, że ten sam hrabia Krzysztof Tyszkiewicz został ojcem słynnej polskiej aktorki i działaczki kulturalnej, a także jednej z czterech żon słynnego Andrzeja Wajdy, Beaty Tyszkiewicz! Oto Spiczyńce!

Beata Tyszkiewicz, prawnuczka Henryka Tyszkiewicza w filmie “Va bank”.
Foto ze strony FB Beata Tyszkiewicz -Strona Sympatyków Aktorki

Można zamówić wycieczkę po pałacu, którą prowadzi miejscowa historyczka, pani Larysa Petriwna. Ale niestety, kiedy byliśmy na wsi, jej tam nie było, więc lepiej umawiać się z nią wcześniej. Jej numer telefonu można znaleźć w lokalnym muzeum krajoznawczym w Pohrebyszczach.

Szkołę otworzył nam mieszkający w pobliżu były dyrektor szkoły Rusłan Czerednyk. Oprowadził także po szkole i podzielił się swoimi wspomnieniami z pracy w szkole. Oprócz tego, że był dyrektorem, przez 40 lat uczył matematyki w szkole.

Rusłan Czerednyk, ostatni dyrektor szkoły w pałacu. Foto autora

W latach 1935-2018 w pałacu mieściła się szkoła. W czasach sowieckich w pałacu znajdował się kołchoz, pomieszczenia mieszkalne, trzymano konie i zboże.

Wnętrza pałacu. Parter. Foto autora
Jeden z gabinetów. Foto autora

W 2018 roku rodzice przenieśli swoje dzieci na naukę do Pohrebyszcz, w związku z czym szkoła została zamknięta. W ostatnim roku przed zamknięciem było tylko 26 dzieci.

Od 1981 roku aż do zamknięcia szkoły pan Rusłan był jej dyrektorem.

Korytarze szkoły. Foto autora
Gabinet dyrektora. Foto autora

To on przechowuje klucze do pałacu. Pałac jest codziennie zamknięty i można go zobaczyć tylko z zewnątrz.

Dzięki panu Rusłanowi obejrzeliśmy pałac od środka.

– „Teraz pałac jest pusty, nie ma ochrony, nikomu nie jest potrzebny. Z nudów wiejskie dzieci wybijają okna szkoły i wchodzą do środka, niszczą, robią napisy na ścianach”.

W gabinecie z panem Rusłanem. Foto autora

Pan Rusłan mówi o tym z żalem i wyraźnym niezadowoleniem. Musi zabijać okna sklejką i deskami, żeby sytuacja się nie pogorszyła. Prąd w szkole jest odcięty.

Sufit na parterze. Foto autora

Powiedział, że była sołtys zdobyła japoński grant na budowę pobliskiego przedszkola, obok pałacu. Teraz mają we wsi nowoczesny budynek. Rok później Japończycy z ambasady przyjechali sprawdzić wykorzystanie środków, czy czasem nie miało miejsca pranie pieniędzy. Na szczęście przeszli kontrolę pomyślnie.

Schody na piersze piętro. Foto autora

Pałac Tyszkiewiczów odwiedzali Polacy z delegacji miast partnerskich sąsiedniego powiatu.

Ale ogólnie rzecz biorąc, rzadko bywają tu turyści.

 „Turysta podróżujący na piechotę był z Europy, delegacja z Kijowa, babcie pielgrzymi z Kijowa” – opowiada Rusłan.

Okno w pałacu. Foto autora

Potomkowie rodziny Tyszkiewiczów przyjeżdżali dość dawno.

Wejście na pierwsze piętro. Foto autora

Ogrzewanie w pałacu stanowią piece. Pracująca tu kobieta miała 20 pieców do ogrzania przed rozpoczęciem zajęć. Oznacza to, że musiała wstać do pracy o 3 rano. Pracowała tu około 20 lat. Do ostatniego dnia zajęć szkolnych szkołę ogrzewano drewnem opałowym w piecach.

Wcześniej w piwnicy był kominek, kanałami wentylacyjnymi płynęło ciepłe powietrze, i w każdym pokoju też był kominek.

Obecnie pałac nie jest wcale ogrzewany zimą.

W jednej sali sufit już się wali. Pałac nadal wygląda dobrze, jest cały, ale stopniowo się rujnuje.

Zawalony sufit w gabinecie. Początek ruiny. Foto autora

W pokojach nadal znajduje się sporo literatury radzieckiej i plakatów propagandowych z czasów ZSRR. Dyrektor pozwolił nam zabrać w prezencie klasyczne książki pisarzy ukraińskich i światowych ze starej biblioteki.

Plakaty propagandowe z czasów ZSRR. Foto autora

Zabrałam mojego ulubionego Neczaja-Lewickiego. Hryhoriia Skoworodę, niestety tam nie było, ale pan Rusłan obiecał, że poszuka.

Odwiedziliśmy także strych, gdzie okrągłe małe okienka przypominają iluminatory statku kosmicznego.

Strych z okrągłymi małymi okienkami. Foto autora
Okienko strychu. Foto autora
Widok z okienka. Foto autora

Na strychu leżał „przywódca” Lenin, który według putina stworzył Ukrainę:)

Plakaty radzieckie na strychu. Foto autora

 „W okolicy były dobre opinie o Tyszkiewiczach, ale nie żyją już staruszkowie, którzy mogliby cokolwiek opowiedzieć” – kontynuuje pan Rusłan.

Nieopodal pałacu znajduje się szpital, dawny dom gospodarski, na którym widnieje napis w języku polskim „Budowany 1910”. Można zobaczyć miejsce w ścianie dla rzeźby Madonny.

Szpital, dawny dom gospodarski obok pałacu. Foto autora
Napis na szpitalu po polsku. Foto autora
Miejsce dla rzeźby Madonny. Foto autora

We wsi znajdowała się stara cukrownia, zniszczona przez wojska sowieckie.

Dobrze, że są tacy aniołowie stróże pałaców jak pan Rusłan, bez którego zobaczylibyśmy znacznie smutniejszy widok, a nawet kompletną ruinę, jak to często bywa z pałacami. Mam wielką nadzieję, że pałac będzie potrzebny nie tylko panu Rusłanowi i turystom indywidualnym, ale kiedyś zostanie odrestaurowany i zadbany.

Autor i redakcja- Lena Semenowa