Problemem wielu pięknych pałaców jest trudny dojazd do nich i dość daleka od cywilizacji i dużych miast lokalizacja. Nie jest wyjątkiem i Sokołówka, wieś za 20 km od Krzyżopola, obecnie rejonu tulczyńskiego na Winniczyźnie.

Słownik geograficzny Królewstwa Polskiego podaje następującą informację o wsi Sokołówka:

„Wieś w powiecie olhopolskim, na pograniczu powiatu bracławskiego, należy do parafii katolickiej w Obodówce, 40 wiorst od Tulczyna i 18 wiorst od stacji drogi żelaznej kijowsko-odeskiej Krzyżopol, ma 201 osad, 2162 mieszkańców. Dawniej była tu kaplica katolicka dekanatu bałckiego. Posiada fabrykę cukru, założoną w 1873 roku z 12 dyfuzorami na 1374 wiader, która w 1886/7 przerobiła 135652 berkowców buraków i wyprodukowała 139500 pudów piasku, młyn parowy wyrabiający do 12000 pudów mąki. Przy cukrowni założona została stacya badań meteorologicznych. Własność Brzozowskich.”

Pałac w Sokołówce. Foto autora

Najpierw z Krzyżopola autobusem w kierunku Kijowa dojechałam do Obodówki (o niej w kolejnym artykule), z Obodówki też udało się wskoczyć do autobusu Hajsyn-Pieszczanka do Żabokrycza a dalej się zaczęły przygody z dotarciem.

Wskaźnik drogowy do Sokołówki i Obodówki. Foto autora

Żabokrycz, też była posiadłość Brzozowskich, którą przy okazji zwiedziłam, leży na trasie łączącą Krzyżopol z innymi większymi miastami obwodu winnickiego. Natomiast Sokołówka leży daleko od tej trasy i bez samochodu tam się nie da dotrzeć, ponieważ autobusy z Krzyżopola kursują jedynie po wtorkach, w dzień bazarowy.

Urokliwy kościół Brzozowskich w Żabokryczu z posągami Piotra i Pawła i datą 1866 rok. Foto autora

Urokliwy kościół Brzozowskich w Żabokryczu z posągami Piotra i Pawła i datą 1866 rok. Foto autora

Wnętrze kościoła Brzozowskich w Żabokryczu. Foto autora
Posąg Piotra przy wejściu do kościóła w Żabokryczu. Foto autora
Posąg Pawła przy wejściu do kościóła w Żabokryczu. Foto autora

Udało mi się jednak dość szybko złapać stopa od Żabokrycza do sąsiedniej Sokołówki. Podwiózł mnie sokołowski rolnik Roman, który opowiedział mi krótko o historii pałacu i zainteresował się moim blogiem, poprosił nawet o link do blogu. Podał mi adres miejscowego ochroniarza pałacu w celu uzyskaniu głębszej aktualnej informacji o pałacu i polecił pojść do dziewczyn z budynku kultury w tym samym celu.

W miejscowym budynku kultury i bibliotece nie okazało się nikogo, więc poszłam na zwiedzanie sama i bez informacji.

Weszłam w jedną z najpiękniejszych bram w neogotyckim stylu, którą widziałam w Ukrainie, służącą główną bramą wjazdową na teren.

Wchodząc w najpiękniejszą bramę Sokołówki. Foto autora

Brama powstała w pierwszej połowie XIX wieku i posiada cechy budowli obronnej: strzelnice, kute kraty, wnęki strażnicze.

Jedna z bocznych bram. Foto autora
W środku małej wieży po prawej stronie od głównego wejścia. Foto autora

Obeszłam cały teren otoczony dawnym murem, na szczęście prawie zachowanym.

Mur otaczający posiadłość wraz z ochroniarzami posiadłości. Foto autora
Druga, wschodnia brama do posiadłości ustępuje pięknu bramy głównej. Foto autora
Zapraszamy turystów z Polski na zwiedzanie pałacu! Foto autora
Teren części posiadłości za parkiem zajmuje obecnie boisko. Foto autora
Budynek ten prawdopodobnie stodoła, w której przechowywano paszę dla koni. Foto autora

Ze strony internetowej https://m-a-d-m-a-x.livejournal.com/ dowiedziałam się dużo szczegółów o pałacu i jego wnętrzu.

Niegdyś na głównej bramie znajdował się obraz Matki Bożej, a poniżej marmurowa tablica z wygrawerowanym wierszem polskiego poety Antoniego Edwarda Odyńca, którego sedno można odczytać już w pierwszym wersie – „Gość w dom – Bóg w dom”.

Nawet wiatrowskaz na górze bramy się zachował!

Wiatrowskaz na wieży- z zachowanym napisem „1880” і monogramem „В” – Brzozowski.

Foto ze strony m-a-d-m-a-x.livejournal.com

Sądząc po dacie, bramę mógł zbudować Karol Zenonowicz Brzozowski.

Brama ze strony parku. Foto autora

Na dzień dzisiejszy w Sokołówce zachował się prawie w całości zespół rezydencji Brzozowskich, otoczony potężnym murem z kilkoma bramami i ozdobnymi wieżyczkami. W skład zespołu dworskiego wchodzą także dwa skromne dworki (pałace) oraz pomieszczenia gospodarcze: oficyna, magazyn, lodownia i dom zarządcy. Posiadłość otoczona jest parkiem z luksusową altaną.

Altanka w parku. Foto ze strony m-a-d-m-a-x.livejournal.com

W połowie XVIII wieku ziemie należące wcześniej do rodziny Koniecpolskich, a później do rodziny Lubomirskich, przejęła rodzina Brzozowskich herbu Belina. Pierwszym z Brzozowskich, właścicielem Sokołówki, był Ignacy Brzozowski, sołtys wsi Trembów. Pierwszą rezydencję w Sokołówce wybudował jego syn Feliks na początku XІX wieku.

Na terenie przylegającym do rezydencji Brzozowscy zbudowali szpital i aptekę, a także szkołę dla dzieci robotników. A także kościół.

Widok ze stawu na posiadłość. Rysunek przedstawiający Napoleona Ordę, lata 70. XIX wieku.
Foto ze strony m-a-d-m-a-x.livejournal.com

Jeśli przyjrzeć się uważnie temu rysunkowi, można zobaczyć, że stary i nowy dwór łączono przejściem parterowym, a nie jednopiętrowym, jak ma to miejsce obecnie. Prawdopodobnie dobudowano pięrwsze piętro, aby stworzyć jakąś symetrię z zadaszonym tarasem po lewej stronie (trzy okna na lewo od jednopiętrowego budynku centralnego).

Obecny widok 2023 roku na tylną część pałacu, którą rysował Orda, ze zmianami. Foto autora

W obrębie zespołu pałacowego znajdują się m.in. park, rotunda, zabudowania gospodarcze i brama wjazdowa.

Zachowany element dekoracyjny w parku. Foto autora

Kwestię nowego życia tego zespołu budynków poruszył w 2015 roku potomek rodziny szlacheckiej – Antoni Belina-Brzozowski, prawnuk Stanisława Brzozowskiego.

W 2017 roku miały miejsce optymistyczne plany utworzenia tu polsko-ukraińskiego centrum kulturalnego „Podilla” (Podole), a w części posiadłości – placówki medycznej. Efektem porozumień miało być czterostronne porozumienie pomiędzy Winnicką Obwodową Administracją Państwową, Radą Obwodową, Fundacją „Misja Medyczna” i Fundacją Rodziny Belina-Bzozowskich.

Ale na tym się skończyło.

Po przyjeździe do Sokołówki we wrześniu 2023 roku porozmawiałam z mieszkańcami wsi, którzy są „w temacie”, w tym ze strażnikiem majątku Iwanem Stepanowiczem i nauczycielem geografii Bewzem Piotrem (72 lat), który mieszka na terenie posiadłości w prywatnym budynku i pracował przez 30 lat. lat w szkole, która również jest częścią posiadłości. To zawsze jest najciekawszą częścią podróży i materiałem do pisania.

– Poczeka Pani z 20 minut, przyniosę z domu książkę o Sokołówce? – zapytał mnie strażnik Iwan Stepanowicz. Jest w niej dużo informacji o pałacu.

– Oczywiście, że tak, po to przyjechałam. Czekam.

Tak zaczęła się moja rozmowa z mieszkańcami na temat tego miejsca.

Niestety, dzieci strażnika zabrały książkę W. Stodolskiego o Sokołówce do Kijowa, żeby ją przeczytać, on o tym nie wiedział, więc na próżno udał się po nią do domu. Ale zamiast książki przyprowadził miejscowego nauczyciela geografii, którego babcia pracowała u pana Brzozowskiego, więc rozmowa zapowiadała się interesująco.

Nawiasem mówiąc, później szukałam tej książki u historyków Krzyżopola i w bibliotece, znajduje się ona po jednym egzemplarzu w bibliotece i w posiadaniu pana Jewhena Godowanego, historyka i pierwszego polonisty obwodu krzyżopolskiego, ale w tamtym czasie lokalny krajoznawca zabrał go z biblioteki do opracowania. Szkoda, ale pocieszające w tej sytuacji jest to, że temat Sokołówki cieszy się zainteresowaniem. Bibliotekarze poobiecali, że go zeskanują po powrocie krajoznawca z książką i wyślą do mnie.

Książka o Sokołówce w rękach historyka Krzyżopola Jewhena Hodowanego. Foto autora

– Jak się do Pana zwracać?

– Nazywam się Petro Oleksandrowycz Bewz, przez 30 lat pracowałem jako nauczyciel geografii w miejscowej szkole.

– No to jesteśmy kolegami! Proszę mi opowiedzieć wszystko, co Pan wie o pałacu i wsi Sokołówka.

Rozmowa o pałacu z panem Piotrem Bewzem. Foto autora

– Historia Sokołówki to 3 szkoły, 2 ośrodki kulturalne, cukrownia, folwarki, chlewnia, olejarnia, piekarnia, 3 łaźnie, szpital, poliklinika, szpital położniczy, zajezdnia autobusowa, mieszkało wówczas 5000 osób. Gdzie się widziało tak rozwiniętą i dużą wieś? Długość wsi wynosiła 11 km!

Na początku lat 90-tych to wszystko jeszcze się działo i było czynne. A teraz co? Nic! Obecnie żyje ponad 1 tys. Nie ma ani szkoły, tylko filia szkoły z sąsiedniego Żabokrycza, wszystko zostało zniszczone, ani fabryki, ani łaźni nie zostało.

Pałac w Sokołowce jest jednopiętrowy, sypialnie nazywano tam pokojami, jak po polsku, znajdował się tam jeszcze pokój zarządcy i gospodarza. Moja babcia opowiadała mi jak pracowała u pana w polu.

Pan Piotr mieszka w zabytkowym budynku na terenie posiadłości, obok nowoczesnej szkoły, która również zajmuje zabytkowy pański budynek szpitala.

Obecna szkoła będąca kiedyś szpitalem. Foto ze strony m-a-d-m-a-x.livejournal.com

– Do 2015 roku był tu internat, ale przeniesiono go do Obodówki, więc od 8 lat pałac stoi pusty. Do posiadłości należy także cukrownia, po której pozostała tylko rura. Jest tam Bachmut, wszystko jest zniszczone. Leży sterta cegieł. Przed rujnacją na fabryce widniał rok 1874 (1873), rok uruchomienia cukrowni.

Pałac. Foto autora

Przy bramie stał portier, jak mówiła moja babcia, płacono im codziennie za pracę w polu.

Ludzie zmieniali buty przy bramie, w parku były alejki i bardzo czysto. Park był pełen kwietników. Majątek otoczony był murem, nikt nie miał prawa tu wchodzić, tylko ci, którzy tam pracowali oraz po odbiór wynagrodzeń. Ale w święta można było wejść na teren posiadłości.

O panu mówili, że był dobry. Gospodarz majątku wyjeżdżał w teren i obserwował, jak ludzie pracują. Jeśli dobrze pracowali, mogli dostać za to dzień wolny.

Za całodzienną pensję można było dostać pierścień kiełbasy, chleb i ćwierć „kazjonki” (ćwierć litra wódki). Przeliczałem kiedyś na nowoczesne, jeszcze sowieckie pieniądze, było to 300 rubli miesięcznie. Czyli całkiem sporo, teraz tyle nie płacą.

Kiedy przyszli bolszewicy, ludzie stanęli w obronie pana i wypuścili go. Następnie pan opuścił Sokołówkę i dożył swojej starości w Polsce.

Pałac chyba jest z tego samego okresu co i cukrownia. Dziadek opowiadał mi, że w cukrowni były strajki.

– Co wiadomo o tym parku przed pałacem?

– Park był gęsty, jak las. Babcia mówiła, że wszędzie ​​były klomby i gęsty las.

Przed pałacem znajdowała się fontanna w kształcie lwa, z jego pyska tryskała fontanna, woda była zimna, źródlana. Wciąż pamiętamy, jak jako dzieci biegałyśmy do fontanny.

Ta książka o Sokołówce jest napisana o mojej babci, dziadku, wujkach, dlatego jej czytanie jest dla mnie szczególnie interesujące.

Kiedy przechodzi ktoś obcy obok bramy, podziwia ją, ale dla nas to codzienność, zawsze tak było.

Iwan Stepanowycz jest ochroniarzem, 4. strażników regularnie pilnuje terytorium, więc wszystko jest zachowane. Gdyby ludzie się dowiedzieli, że tu nikogo nie ma, to już by wszystko rozwalili, rozbili i byłaby już ruina, jak w Obodówce.

Za pana w bramie znajdował się pokój dla odpoczynku, nasi zaś ludzie zrobili z niego toaletę…

W środku bramy wejściowej, były pokój dla odpoczynku. Foto autora
Wejście w bramie do pokoju na 1.piętrze. Foto autora
Schody do pokoju w bramie. Foto autora

Sprawdziłam stan pokoju, choć jest zaniedbany, ale nie jest aż tak źle z tą toaletą, zapachów nie wyczułam.

Ściany pałacu mają ponad metr szerokości. Pod spodem znajdują się bloki wapienne, nie cegła.

Główne wejście do pałacu, byłego internatu dla dzieci. Foto autora

Rozmawiałem z jego prawnukiem tak jak z Panią, – kontynuował pan Piotr,- on mówił łamanym językiem rosyjskim, natomiast jego żona w ogóle nie miała akcentu. Mają 5 dzieci, on jest urzędnikiem, ona gospodynią domową, chcieli wybudować tu kompleks hotelowo- turystyczny. Jego jedynym warunkiem było zbudowanie przez władze lokalne drogi do Sokołówki, całą resztą obiecał zająć się sam. Ale na tym proces się zatrzymał, niestety nie udało się dojść do porozumienia z naszymi władzami.

Przyjeżdżali tu co roku przez może z 5 lat. Ma na imię Antoni. W tym roku kończy 70 lat. Od kilku lat nie ma z nim kontaktu, nie wiem dlaczego.

Słyszałem, że miejscowi też chcą kupić tę posiadłość.

Niestety władze lokalne nie dostrzegają wartości pałacu, uzasadniając swoją bierność stwierdzeniem, że takich majątków w Ukrainie jest tak dużo „jak nawozu”.

W budynku mieścił się sierociniec do 1962 roku, czyli prawie 40 lat.

Od 1962 roku funkcjonuje tu internat dla dzieci z opóźnionym rozwojem, do 2015 roku.

Tablica na pałacu: Sokołówska specjalistyczna ogólnokształcąca szkoła z internatem. Foto autora

– Czy przyjeżdżają do Was turyści?

– Przyjeżdżają, całkiem sporo.

-Jak tu u Was wojna jest odczuwalna, spadało coś?

-Rakiety przeleciały nad nami, ale nie spadały, chwała Bogu, wszystko było spokojne.

– Czy coś w środku pałacu się zachowało?

– W środku, niech pomyślę… W środku był hak, na którym przyczepiona była latarnia, gdzieś w pomieszczeniu widziałem drzwi. Ogólnie to wszystko co się zachowało.

Niestety nie mogłam wejść i to sprawdzić, bo strażnik nie miał klucza. Więc postanowiłam uzupełnić braki informacji ze źródeł internetowych, w większości z tej samej wyżej wspomnianej strony m-a-d-m-a-x.livejournal.com.

Wnętrza pomieszczeń ozdobił artysta Rżewicki, o którym wiadomo, że brał udział w dekoracji pałacu w Piatnyczanach. Wewnątrz dom miał układ amfiladowy.

Później Karol Feliksowicz Brzozowski pobudował na lewo od starego dworu nowe skrzydło, które nie miało jasno określonego stylu architektonicznego, znajdowało się na wysokim cokole i miało kształt prostokąta. Elewację podzielono na pilastry. Na krawędziach znajdowały się małe balkoniki. Stary i nowy lokal łączył duży parterowy taras z balustradami na krawędziach (później przekształcony w budynek jednopiętrowy). Podobnie jak stary dwór, nową część nakryto czterospadowym dachem. Z boku znajdowała się kolejna przybudówka, nieco niższa. Plan przewidywał dobudowanie po lewej stronie dużego domu symetrycznego, parterowego skrzydła, identycznego jak stary dworek. Plany te jednak nie spełniły się i dwór pozostał niesymetryczny.

Nowy pałac łączył się ze starym parterowym tarasem z balustradami na krawędziach. Oba pałace mają dach czterospadowy. Po wybudowaniu nowego skrzydła w starej części postanowiono stworzyć coś w rodzaju muzeum rodzinnego. Wzdłuż elewacji ogrodowej nowego budynku rozmieszczono cztery główne pomieszczenia – salon, dwa połączone ze sobą hole oraz jadalnię. Podłogi w tych pokojach wyłożono parkietem z kilku gatunków drewna ułożonych w geometryczne wzory, bielone ściany pokryto kosztowną tapetą, sufity otynkowano, na ścianach zawieszono żyrandole i kinkiety z brązu lub kryształu. W pomieszczeniach tych umieszczono najcenniejsze meble i dzieła sztuki z domowego zbioru. W dekoracji dominował styl Empire, lecz meble były dokładnie kopiowane z tego, co można zobaczyć w Luwrze. Nawiasem mówiąc, te kopie zostały wykonane właśnie tutaj, w warsztacie stolarskim stworzonym przez Karla Brzozowskiego-starszego.

Karol Zenonowycz Brzozowski i jego żona Pelagea Potocka w sali portretowej przy mahoniowym biurku.
Foto ze strony m-a-d-m-a-x.livejournal.com.

Według opisu z 1917 r. wzdłuż linii elewacji znajdował się hol, na prawo od niego pomieszczenie służbowe, dalej kancelaria, następnie pokój pełniący jednocześnie funkcję biblioteki i sypialni, na lewo kaplica domowa, a za niej różne pomieszczenia gospodarcze. Z holu można było wejść do jednej z małych sal, po prawej stronie której znajdowała się druga mała sala. Obie te sale posiadały wspólne sklepienie, oparte na dwóch czworobocznych filarach. Obydwa zostały zaprojektowane w stylu Empire, zarówno pod względem dekoracji, jak i umeblowania. W centrum jednego z nich, zwanego „Portretem”, znajdował się duży, niezupełnie brązowy, nie całkiem drewniany żyrandol na 24 świece, w formie zdobionej, złoconej miski. Przy oknie w rogu stało mahoniowe biurko z brązem i intarsjami. W pobliżu znajdujdował się kolejny stół, dwie sofy ozdobione brązem – jedna starożytna, a druga to późna kopia. Za nogi tych sof służyły cztery sfinksy. W zestawie znajdował się także okrągły stół z rzeźbionymi nogami oraz krzesła, których oparcia zdobiły rzeźbione liry.

Zenon Brzozowski. Foto ze strony m-a-d-m-a-x.livejournal.com.

Druga mała sala ozdobiona była żyrandolem w kształcie ogromnego pająka. Stał tam kominek z ciemnego marmuru, ozdobiony dwoma herbami. Była tu kolejna kanapa, która miała z przodu cztery nogi, bardzo bogato inkrustowana i zdobiona. Po jego bokach stały dwie wąskie szafki nocne. Ściany sali były niemal w całości pokryte malowidłami, głównie portretami rodzinnymi. W szczególności był to portret Elżbiety Stanisławowej z domu Zamojskiej, namalowany przez słynnego Winterhaltera. Oprócz Winterhaltera znalazło się tam kilka dzieł Giovanniego Antonio Canaletto – pejzaże z widokiem na Canal Grande w Wenecji oraz obraz słynnego polskiego artysty January Suchodolskiego. W sali znajdował się także obraz Chrystusa z XVIII wieku, zabrany z jakiejś zrujnowanej włoskiej świątyni.

Kominek z herbami w małej sali. Siedzą Karol Zenonowycz, jego żona Pelagea i dzieci.
Foto ze strony m-a-d-m-a-x.livejournal.com.

Zbiór dzieł sztuki zgromadzonych w Sokołówce znany jest jedynie fragmentarycznie i głównie na podstawie zachowanych fotografii. Największą część kolekcji zgromadził Zenon Brzozowski podczas swoich podróży po Europie i świecie. Galeria liczyła około 800 obrazów. Jednak najbardziej zaszczytną jego część – dzieła włoskich mistrzów – zabrał z Sokołówki Jan Zenonowycz Brzozowski, który otrzymał je w spadku. W Sokołowce zachowały się głównie portrety rodzinne, ale nie starsze niż z drugiej połowy XVIII wieku. Portrety Brzozowskich, ich żon, dzieci i członków rodzin ich żon. Tym samym w galerii Sokołówka reprezentowane były rodziny Czartoryjskich m.in książę Adam, Potockich – np. Elizy Potockiej z domu Brzozowskiej, córki Karola Zenonowicza starszego, wyszła za mąż za hrabiego Władysława Potockiego, Marii Potockiej z Rżewuskich i Jarosława Potockiego oraz Zamojskich – np. Stanisława Zamojskiego. Nie zachowały się jednak prawie żadne materiały mówiące cokolwiek o autorach lub wieku tych portretów. Wiadomo jedynie, że portret ordynata Stanisława Zamojskiego, ojca żony Zenona Karłowicza Elżbiety Stanisławówny, należał do Andrzeja Mnyszki. Natomiast portrety samej Elżbiety Stanisławówny, podwójny portret braci Jana i Stanisława Brzozowskich w młodości wykonali Ramuald Chojnacki i Zenon Brzozowski.

Wnętrze pałacu. Czworoboczne filary, wszystko teraz wygląda inaczej, anfilad już nie ma.
Foto m-a-d-m-a-x.livejournal.com.
Łukowate korytarze się zachowały. Foto m-a-d-m-a-x.livejournal.com.
Najciekawszy zachowany element w pałacu- drewniane schody. Foto m-a-d-m-a-x.livejournal.com.

Wielki Salon miał zupełnie inny wygląd. Dekor z liści akantu, żyrandol wenecki, tapeta imitująca marmur i klasyczny kominek z białego marmuru z hermami. Sala ta posiadała mahoniowe meble nawiązujące stylem do czasów Ludwika XVI. Salę zdobiła wspaniała barokowa szafka z intarsjami z kości słoniowej i wykwintnymi rzeźbami. Na specjalnych półkach wyeksponowano kolekcje ich wyrobów z kości słoniowej – kubki, popiersia, statuetki, szkatułki, a także kły. Ściany sali zdobiły obrazy, ale nie było ich zbyt wiele.

Oficyna Brzozowskichz kolumnami obok pałacu. Foto autora

Kolejnym pomieszczeniem była jadalnia. Ozdobiona była szerokim pasem fryzu. Żyrandol wisiał na łańcuchach nad przesuwanym stołem w jadalni. Mały kominek z szarego marmuru był przykryty parawanem z namalowanym jeźdźcem. Pod ścianami znajdowały się szafki i kredensy z półkami wypełnionymi naczyniami, srebrem, porcelaną, szkłem i kryształem. Na ścianach wisiały portrety polskich królów i członków ich rodów. Podłogę pokrywał duży perski dywan. Trudno ocenić wszystkie dzieła sztuki w Sokołówce, ponieważ oprócz tych opisanych powyżej, w każdym pomieszczeniu znajdowało się prawdopodobnie wiele innych przykładów – na przykład te same świeczniki, wazony, amfory, zegary, marmurowe popiersia, miniatury , dywany, meble, które zdecydowanie reprezentowały wielką wartość.

Niestety już tego wszystkiego nie zobaczymy, ale nadal można się cieszyć pałacem, parkiem i mieć nadzieję, że kiedyś dobre intencje potomków Brzozowskich skończą się sukcesem, a władze ukraińskie wreszcie zajmą się zabytkami, a nie tylko własnymi kieszeniami…

Autor i redakcja- Lena Semenowa