„Gniazdo na wschodzie”, „malutka Szwajcaria”, „diament południowego Wołynia” , „Ateny Wołyńskie” są to nazwy uroczego Krzemieńca, jakimi turyści z całego świata nazywali miasteczko. I jeśli dwie pierwsze charakteryzują piękność miejscowych widoków, to dwie ostatnie wskazują na okres największego rozwoju, ponieważ  miasto występowało jako centrum edukacji, kultury i nauki całego regionu.

Więc wyruszamy do Krzemieńca – miasta wiecznej młodości i kołebki Juliusza Słowackiego.

Plac centralny

Pierwsza pisemna wzmianka o mieście pojawiła się w 1226 roku. Krzemieniec jest wielokulturowym, ponieważ władzami miasta byli przedstawiciele różnych państw i narodowości (Ruś Kijowska, Wielkie Księstwo Litewskie, Rzeczpospolita Polska, imperium Rosyjskie, znów Rzeczpospolita, Związek Radziecki, niepodległa Ukraina), dzięki czemu miasto było rozbudowane w przeróżnych stylach we wszystkich czasach. I do dziś rozwój Krzemieńca nie stoi na miejscu. W 2020 roku tu pojawiło się dwa nowe turystyczne objekty.

Plac centralny. Foto autora

Renesans, klasycyzm, barok nierozłącznie tworzą magiczną atmosferę, a malownicza przyroda i wygodne geograficzne położenie robią miasteczko przytulnym, miłym, dobrym dla pieszych spacerów na świeżym powiertzu.

Widok z góry Bony. Foto autora

Znajdujemy się u podnóża góry Zamkowej, absolutna wysokość jakiej stanowi 397 metrów nad poziomem morza. Właśnie dzięki zamkowi, który na niej stał, pojawiło się pierwsze wspómnienie o miejscowości, ponieważ książe Mstysław Udany rozbił wójska węgierskiego króla Andrzeja II i odbywało się to właśnie tutaj. Z tego zaczyna się historia pisemna tej miejscowości, z czego możemy sądzić, że jest to najstarszy punkt miasta.

Brama wjazdowa na górze Bona. Foto autora

Plac, na którym się znajdujemy jest jednym z najnowszych objeków miasta. On nazywa się Majdan Woli i był założony 8 listopada 2020 roku, czyli rok temu. Ze względu na to, że Ukraina cierpi przez rosyjską agresję i w ciągu ostatnich 9 lat (na 2020 rok było 6 lat) toczy się konflikt zbrojny, wielu wiernych synów i córek ukraińskiego narodu polegli na pole bitwy. Żeby ich upamiętnić, tu było odsłonięto  pomnik poległym wojownikom, między którymi byli mieszkańcy Krzemieńca. Niestety, w czasach wojny współczesnej ich liczby się powiększają.

Plac ten słynie z tego, że jest to popularne miejsce dla spotkań i spędzania czasu wolnego. W ciepłą porę roku można tu podziwiać piękno fontann kolorowych i malownicze widoki.

Fontanny. Foto autora

Dawny Plac Rynkowy  (obecnie Memorial Sławy)

Jesteśmy w dość nietypowym miejscu. Do roku 1939, jak mówią starsi ludzie „za Polski”,  znajdował się tu Plac Rynkowy, na którym odbywały się najważniejsze wydarzenia miasta, można było tu spotkać starego znajomego, który przyjechał do miasta by pozałatwiać sprawy, dowiedzieć się czegoś nowego i kupić wszystko, czego potrzebujesz na miejscowym targowisku.

Wycieczka na miejscu byłego rynku w Krzemieńcu. Foto autora

Niestety w czasach Drugiej wojny światowej plac został zburzony, a w okresie powojennym sowieci umieścili tu cmentarz wojskowy .

Sobór Mikołajówski. Groby żołnierzy. Foto autora

Ze względu na to, że jesteśmy w samym sercu Krzemieńca jest tu wiele zabytków, z którymi warto się zapoznać .

Zamek królowej Bony

Naprzeciwko placu, w samym centum miasta widzimy ruiny zamku założonego w XVI wieku. Był on we własności żony polskiego króla Zygmunta Starego. Bona z rodziny Sforca z pochodzenia była Włoszką. Poślubiła się z polskim władcą, 48-letnim wdowcem o wieku 21 lat i przeprowadziła się do Polski na stale. Jako prezent na wesele dostała miasto Krzemieniec na Wołyniu i Bar na Podolu. Jej posągiem było 24 wozy srebra, złota i biżuterii. Oprócz tego młoda królowa przywiózła do Polski znakomitych kucharzy, widelec, jakim w tę porę jeszcze nie posługiwywali się w Polsce, włoszczyznę, pomarańcze, cytryny i oliwki.

Wieża nadbramna. Foto autora
Mury obronne na górze zamkowej. Foto autora

Nie istnieje pisemnego dowodu przebywania królowej w miasteczku, jednak wiadomu, że okres, kiedy Krzemieniec należał do Bony nazywano „złotym wiekiem.” Na jej środki odbyła się renowacja zamku, ruiny którego pozostały do naszych dni, zorganizowano system handlowy w mieście i rozwinięto stosunki międzynarodowe.  Chyba krzemieńczanie płacili niemałe cło swojej właścicielce, ale mieli możliwość do rozwoju.

Sobór Franciszkanów (obecnie Mikołajowski)  

 Kościoł, znajdujący się po lewej strony od wzgórza z ruinami zamku, jest  zabytkiem  architektury XVI wieku. Został zbudowany kosztem Bony. Przed jej przyjściem była tu malutka cerkiew drewniana prawosławnego wezwania.  Po budownictwie kamiennej świątyni zaproszono tu było zakonników franciszkanów, jacy prowadzili tu gospodarstwo, uprawiali rolę i zajmowali się handlem. Dookoła kościołu pojawiły się mury odronne, jakie stoją do dziś. Są to budowle okresu renesansowego. Dzwonnica została zbudowana nieco później, jest to dzieło późnego baroku. Przy świątynie istniały szkoła i drukarnia.

Sobór Mikołajowski. Foto autora

Dom- bliźniaki

Po prawej stronie od byłego rynku znajduje się kamienica – zabytek architektury XVII wieku, która jest wzorem późnego baroku. Zgodnie z legendą budowali ją dwaj bracia –bliźniaki dla swoich potrzeb. W różnych czasach tu był hotel, restauracja, warsztaty rzemieślników, sklepy, dom mieszkalny. W latach powojennych władzami miasta rozdano było pokoje w nim dla potrzebujących mieszkańców. Moja babcia, która mieszkała naprzeciwko nawet miała tam piwnicę. We wczesnym dzieciństwie byłam tam kilkakrotnie. Dobrze pamiętam szerokość i grubość ścian, które mnie przeraziły. W czasach współczesnych na pewno już takich nie budują. Obecnie jest w kiepskim stanie, niestety, i potrzebuje jakościowej renowacji…

Dom bliźniaki i widok na górę Bonę. Foto autora

 Collegium Jezuickie zostało założone w roku 1702 z inicjatywy starosty krzemienieckiego, księcia Janusza Antoniego Wiśniowieckiego jako niewielka misja Kolegium Lwowskiego.  W latach 1731–1753  na koszt książąt Wiśniowieckich oraz innych darczyńców architekt Paweł Giżycki wybudował potężny zespół klasztorny,  który składał się z kościołu pw. Ducha Świętego, kościołu pw. św. Ignacego Loyoli, kościołu św. Stanisława Kostki oraz dwóch przylegających do niego gmachów. Rok później jezuici założyli pierwszą w mieście aptekę. W 1773 r. Kolegium zaprzestało swoją działalność. Pozostawione po nim gmachy i majątki przejęła Komisja Edukacyjna Rzeczypospolitej, która otworzyła tu wojewódzką szkołę średnią.

Collegium Jezuitów. Foto autora

Dworek Soboru Przemienienia Pańskiego

Obecnie jest to cerkiew prawosławnego wezwania – potężne centrum wiary, religii i kultury miasta. Co niedzieli i w święta religijne odbywają się tu nabożeństwa. Główną ciekawostką jest niezwykłe malowanie ścian. Na jednej z nich można zobaczyć obraz na którym są obrońce ziemi ukraińskiej, polegli w czasach trwającej wojny w Ukrainie. Działa tam też pokoik dla młodszych dzieci, przebywających podczas mszy, co jest bardzo nietypowym zjawiskiem w tym regionie.  

Krzemieniecka Madonna

Kilka lat temu duchowieństwo soboru postanowiło odnaleźć dawną krzemieniecką świątynię, która stała na dworku kościelnym i była amuletem miasta. W czasach Pierwszej wojny światowej rzeźba Matki Boskiej Krzemienieckiej była schroniona w podziemiach cerkwi i po jej ukończeniu rzeźbę wydostali i ustawili na miejscu. W czasach Drugiej wojny światowej figura zniknęła i w ciągu długich czasów nikt nie zajmował się tą sprawą. Niedawno ojcowie tego soboru postanowili odszukać rzeźbę w piwnicach dawnego gmachu, ale ich odkryciem została nie figura Najświętszej Marii Panny, a jeszcze jeden kościoł podziemny. Rzeźbę niestety nie znaleziono. Jednak, żeby miasto nie pozostawało bez swojej świętej Panny, środkami mieszkańców Krzemieńca było stworzono kopię rzeźby.  Od roku 2020 Krzemieniecka Madonna znów chroni swoje miasto i obywateli.

Krzemieniecka Madonna. Foto autora

Liceum Krzemienieckie

Liceum z góry Bony. Foto Leny Semenowej

 1 października 1805 r. dzięki staraniom wybitnych uczonych i działaczy społecznych Tadeusza Czackiego i Hugona Kołłątaja założone zostało Gimnazjum Wołyńskie, które działało na podstawie odrębnego statutu przez cesarza Aleksandra I. Na rozkaz cesarza gimnazjum zostało przekształcone w Liceum Wołyńskie – półwyższą placówkę edukacyjną posiadającą prawo do nadawania swoim absolwentom niższych tytułów naukowych. W pierwszym roku istnienia Gimnazjum uczyło się w nim 280 uczniów, w okresie późniejszym liczba uczniów wynosiła nawet około 700 osób.

Stary dworek licealny. Foto autora

Uczelnia posiadała dużą bibliotekę, ogród botaniczny, obserwatorium astronomiczne, stację meteorologiczną, a także gabinety fizyczny, zoologiczny, numizmatyczny oraz gabinet minerałów. Biblioteka liceum zawierała księgozbiór króla Stanisława Augusta. Przy uczelni została założona drukarnia. Za okres dwudziestu lat opublikowano tu ponad 140 wydań.

Grupa turystów z Browarów przy pomniku Tadeusza Czackiego.

Pełny okres nauki trwał dziesięć lat. Program nauczania miał charakter ogólny. Nauczane dyscypliny zostały podzielone na obowiązkowe i fakultatywne. Studentów bezpłatnie było uczono matematyki, mechaniki, architektury, fizyki, chemii, geografii, botaniki, słowa Bożego, ogrodnictwa, gospodarki, prawa, języków polskiego, francuskiego, niemieckiego, greckiego, rosyjskiego, łaciny, wychowania wojskowo-fizycznego. Wyjątek stanowiły dyscypliny, wchodzące do cyklu wychowania fizycznego oraz estetycznego (jeździectwo, tańce, szermierka, muzyka, rysunek).

Wśród wychowanków Gimnazjum i Liceum Krzemienieckiego są wybitni polscy pisarze Józef Korzeniowski, Antoni Malczewski, Juliusz Słowacki, Tymko (Tomasz) Padura, Karol Sienkiewicz, Tymon Zaborowski, Tomasz Olizarowski i Stanisław Worcell oraz rzeźbiarz Oskar Sosnowski.

Latem 1833 r. ta placówka edukacyjna została przeniesiona z Krzemieńca do Kijowa. 8 (20) listopada Mikołaj І wydał dekret o przekształceniu jej w Uniwersytet św. Włodzimierza. Potężny centrum kultury i edukacji zaprzestał istnieć w mieście wiecznej młodości.

Muzeum Juliusza Słowackiego

Niedaleko od collegium jezuickiego, na malowniczym podwórku w cieniu bezów i brzóz znajduje się rodzinny domek polskiego wieszcza i romantyka Juliusza Słowackiego.

Tablica na muzeum Słowackiego. Foto Leny Semenowej

Na pierwszy rzut oka jest tu zawsze cicho i spokojnie, ale jest to tylko pierwsze wrażenie. Zawsze tu wre aktywne życie kulturalne, ponieważ muzeum pełni rolę potężnego centrum artystycznego, występującego ufnym mostkiem polsko-ukraińskiej przyjaźni. W jego ścianach można zapoznać się z pobytem inteligencji polskiej czasów romantyzmu, zobaczyć wzory prac poety, dowiedzieć się mnóstwo ciekawego o jego życiu, ale nie tylko. Ciągle w tej organizacji odbywają się wystawy działaczy polskich a ukraińskich artystów, spotkania muzyczne i literackie, warsztaty plastyczne.

Tablica na muzeum Słowackiego. Foto Leny Semenowej

Co roku we wrześniu z okazji urodzin Juliusza Słowackiego zorganizowana jest międzynarodowa konferencja międzynarodowa Dialog Dwóch Kultur, która służy symbolem żywej pamięci polskich i ukraińskich twórców o wielkim poecie, urodzonym w Krzemieńcu.

Muzeum Juliusza Słowackiego. Foto autora
W budynku rodzinnym poety. Foto autora
Wnętrza muzeum Słowackiego. Foto Leny Semenowej

Wołowica

Dzięki temu, że miasteczko całkiem jest otoczone górami lesistymi, krzemieńczanom i turystom miasta nie brakuje miejsca dla pieszych spacerków na łonie natury. Jednym z takich jest pagórek, położony w niedalekim pobliżu od centrum miasta nazywany Łysą górą lub Wołowicą. Dawniej pierwsza nazwa była dość odpowiednią, ale nie teraz, ponieważ wcześniej wierzchołek był całkiem pusty, jednak dziś cały porosły gajem brzozowym. Od starszych ludzi wiadomo, że we wcześniejszych czasach, tu wypasano było bydło gospodarcze, stamtąd i nazwa poszła. Dawniej, przed wojną, kiedy nie istniało klubów i dyskotek, było to ulubione miejsce spotkań tamtejszej młodzieży. Moja babcia też tam chodziła na randki, a kiedy pojawiła się jej wnuczka (czyli ja), to zaczęła tradycje chodzenia dawnymi ścieżkami Wołowicy, opowiadając ciekawych historyjek o Krzemieńcu, demonstrując najpiękniejsze widoki na miasto.

Wspaniały widok na miasto z Wołowicy wiosną. Foto autora
Wołowica jesienią. Foto autora

Cmentarz katolicki z kaplicą Moczulskich

Na północnym schyłku Wołowicy znajduje się stary cmentarz katolicki – miejsce spokoju i smutku. Pierwsze groby pojawiły się tutaj w XIX wieku. Można znaleźć tu groby jak zwykłych mieszkańców, tak i elity miasta, spośród których byli znani wojskowi, policyjni komendanci, naczelniki miasta, sędziowie. Szczególnej uwagi zasługuje kaplica rodziny Moczulskich (Kaplica Moczulskich), która została zbudowana w  30-ch latach zeszłego wieku oraz tak nazywana „krzemieniecka ściana płaczu”, na której wpisane imiona polskiej inteligencji, ludzi zamordowanych w czasach Drugiej wojny światowej przez hitlerowców, grób nieznanego żołnierza czasów I wojny światowej. Prawdziwi miłośnicy poezji, poloniści i podróżnicy zawsze przychodzą na grób znanej polskiej działaczki społecznej pani Ireny Sandeckiej, by upamiętnić jej wielkie imię i podziękować za wielki wkład w rozwój polskiej kultury, języka  i turystyki w Krzemieńcu.

Kaplica Moczulskich. Foto autora
Krzemieniecka ściana płaczu. Foto autora
Mogiła nieznanego żołnierza. Foto autora

Przysmaki starego Krzemieńca

To małe miasteczko, położone na zachodzie Ukrainy po prostu nie można nie lubić przez jego przytulność, magiczną atmosferę i cudowne widoki. Ono cieszy oko turysty w każdą porę, ale nie archirekturą i krajobrazami jedynymi. Krzemieniec zawsze intrygował swoją kuchnią. Nie można powiedzieć, że byłeś w tym mieście, jeśli nie próbowałeś lokalnych smakołyków. Gastronomiczną wizytówką miasta uważają czerwony barszcz z wiśniami i pierogi gryczane z twarogiem na słono. A jeszcze tu można napić się prawdziwego żywego piwa z różnych regionów Ukrainy.

Krzemienieckie przysmaki. Foto autora

Czy zainteresowała Cię zdalna podróż Krzemieńcem?! Jeśli tak, to nie marnuj swojego czasu i zaczynaj planować przyszłą wycieczkę do Krzemieńca. Ponieważ wojna nie na zawsze, a ciekawe podróze w miłym towarzystwie są wieczne.

Autor- Wiktoria Iwaniuk, redakcja- Lena Semenowa